Przejdź do głównej zawartości

La Velo Francette na rowerze, czyli „Allo,allo”



Rozochociliśmy się. Poczuliśmy, że nie ma dla nas rzeczy niemożliwych, kilometrów do przejechania, czy miejsc niedostępnych do zwiedzenia na rowerze. Tym razem stanęło na mało uczęszczanej i mało znanej trasie La Vélo Francette, która rozpoczyna się w Ouistreham w departamencie Calvados, a kończy w La Rochelle w departamencie Charente-Maritime. 600 km trasy w większości idącej po wydzielonych ścieżkach rowerowych, które łączą Normandię z Atlantykiem zaplanowaliśmy pokonać podczas naszego trzytygodniowego urlopu. Zostawiliśmy samochód, którym przyjechaliśmy z Polski, u znajomych w Toures i pojechaliśmy pociągiem wraz z rowerami nad kanał la Manche. W Caen, do którego dojeżdżał nasz pociąg nie bez trudu kupiliśmy rowerowy przewodnik, opisujący poszczególne etapy, okoliczne atrakcje, pobliskie campingi. Przewodnik zachwalał jak mógł swoją La Francette sypiąc przymiotnikami „idylliczny” czy „sielankowy”. Nie wspominał zbyt wiele o przewyższeniach. Trasa oznaczona jest numerem 43 i czerwonym logo z wiatrowskazem z kogutem galijskim. Wiatrowskazy z kogutem na wieżach średniowiecznych kościołów towarzyszą nam podczas całej podróży. 

 Do francuskich pociągów już zdążyliśmy się przyzwyczaić. Zdecydowanie najlepiej jest korzystać z pociągów regionalnych TER. Najczęściej spotyka się w nich wydzielone wagony gdzie rowery się podwiesza, co niestety powoduje konieczność zdjęcia sakw, lub też po prostu ustawia wraz z umocowanymi bagażami. Rower podróżuje za damo, konduktorzy są przyjaźni, serdeczni i pomocni. Na dworcach często znajdują się pochylnie dla rowerów lub windy. W pociągach TGV trzeba rezerwować przez internet miejsce na rower w cenie 10 euro i na dodatek trzeba go spakować do torby. Tak więc zdecydowanie łatwiej jest podróżować liniami regionalnymi. Bilety są zawsze dostępne online, ale czasem lepiej jest wybrać się wcześniej na dworzec i porozmawiać z osobą sprzedającą bilety. W naszym przypadku zawsze odkrywaliśmy podczas rozmowy coś dodatkowego. Na przykład, że istnieją różne rozkłady jazdy w różnych dniach tygodnia, i że w dniu i godzinie, którą sobie zaplanowaliśmy nie pojedziemy, lub że dostaniemy jakieś specjalne zniżki. Oczywiście znajomość języka francuskiego zdecydowanie ułatwia sprawę, choć na większych dworcach raczej uda się znaleźć osobę mówiącą po angielsku. Zniżki i ułatwienia dla rowerzystów bywają zróżnicowane, w zależności od departamentów. Nad Doliną Loary otrzymywaliśmy zniżki nie tylko w kupując bilety, ale również na campingach. La Francette pod tym względem nie była tak łaskawa. 





Rozpoczęliśmy naszą trasę od położonego nad Kalałem La Manche miasteczka Ouistreham, jego przystani promowej i plaży znanej pod kryptonimem „Sword”, jednego z pięciu miejsc lądowania wojsk alianckich w północnej Francji 6 czerwca 1944 a potem mostu Pegasus, który kampanii normandzkiej stanowił ważny punkt strategiczny, zabezpieczając przeprawy na jedynej możliwie trasie z brytyjskiego przyczółka na plaży Sword do miasta Caen. Piękny, zachowany wraz z całym kawiarnianym wyposażeniem dom mieszczący Cafe-Gondree to pierwszy dom wyzwolony we Francji w 1944 roku. Siedząc przy jego kawiarnianym stoliku myślimy o lądujących tu w pierwszym dniu inwazji angielskich lotnikach i pomagających im ludziom z francuskiego ruchu oporu. Potem podążamy na południe kanałem Orne i wytyczoną wzdłuż jako brzegu starą ścieżką holowniczą, łączącą wybrzeże z Caen. To przemiły, płaski odcinek naszej podróży, który niebawem przeistoczył się w wzniesienia Szwajcarii Normandzkiej i meandry rzeki Orge. Wzniesienia na tym etapie nie były bardzo duże. „Góry” w Szwajcarii Normandzkiej nie są wielkie, mają około 300 m.n.p.m., ale pokonywanie wzniesień było uciążliwe.

 

Średnia dzienna trasa, około 60 km zaskakuje nas ponad 1000 metrów przewyższeń. Najbardziej w tej części Francette żal mi Calvadosa, którego nie udało nam się skosztować. Nie udało się w ciągu dnia, ze względu na to że trzeba by było zjechać z trasy żeby odnaleźć jedną z okolicznych farm a wieczorem z tego powodu, że Normandia to region mało rozrywkowy, nawet w sezonie wakacyjnym. Małe miasteczka szybko idą spać, nie czekając ze szklaneczką Calvadosa na utrudzonych rowerzystów. 
Niepocieszeni gastronomicznie podążamy dalej na południe zieloną doliną rzeki Mayenne, wzdłuż kolejnej holowniczej ścieżki, mijając położone wzdłuż ścieżki rzeczne śluzy, młyny, porty rzeczne, wiejskie krajobrazy i piękne rezydencje mieszczańskie. Niestety nie możemy skorzystać z fantastycznego, 9-łukowego wiaduktu kolejowego, którym poprowadzony został most rowerowy, bo w terminie naszej wyprawy jest jeszcze nie gotowy. Od miasta Angeres ścieżka Francette zbiega się z trasą doliny Loary, natychmiast zwiększa się ruch rowerowy i pojawia się znacznie więcej campingów i restauracji. Nie da się ukryć, że opuszczana przez nas właśnie północ Francji jest rejonem w którym turyści rzadko spędzają wakacje, a lokalni mieszkańcy latem wyjeżdżają ze swoich miasteczek, szukając wakacyjnej pogody w cieplejszych rejonach. Nieraz zdarzało nam się całować klamki w zamkniętych na głucho kawiarniach, czy też czuć się jak duchy przechadzające się po wymarłych miasteczkach. 



Po minięciu Saumur z jego majestatycznym zamkiem znów wracamy na wiejskie pola i winne wzgórza prowadzące aż do podnóża ostatniego ufortyfikowanego miasta Montreuil-Bellay. Ten etap jest naprawdę urokliwy, z wiejskimi krajobrazami i mijanymi od czasu do czasu rzymskimi mostami, średniowiecznymi zamkami i romańskimi kościołami. Cały czas walczymy ze wzniesieniami, ścieżka tylko na chwilę towarzyszy rzekom, by później przekraczać działy wodne. Zdecydowanie coraz częściej marzymy o Niorcie, za którym miało być płasko. I rzeczywiście, za Niortem wracamy na ścieżki holownicze wzdłuż kanałów oraz trasy wśród bagien, które prowadzą nas do La Rochelle. 


Ostatni etap La Francette pokonany! Zdobywamy miasto i siedzimy w porcie ze szklaneczką białego wina dumając o Hugenotach, Templariuszach, Eleonorze Akwitańskiej i jej mężu królu Anglii Henryku Plantagenecie, bitwach morskich, 14 miesięcznym oblężeniu oraz o wszystkich francuskich i europejskich emigrantach którzy z tego swego czasu największego francuskiego portu nad Oceanem Atlantyckim ruszali do Ameryki szukając lepszego życia. 630 kilometrów zamieniło się w nieco więcej, ponieważ dołożyliśmy do każdego z etapów po około 10 km w poszukiwaniu campingów lub sklepów. A na dodatek ponieważ etap były długie, przez rozmieszczenie campingów pokonaliśmy La Francette w tydzień! Nie pozostało nam nic innego jak kontynuować podróż, tym razem wzdłuż wybrzeża atlantyckiego, na północ ścieżką la Vélodyssée, aż do ujścia rzeki Loary, a potem powrócić do Tours ścieżką La Loire á Vélo.  



Trasa całej wyprawy Velo Francette, Velodyssée, Loire à Vélo


Rok wyprawy: 2017
Dystans 630 km, dalsza część wyprawy po Velodyssée i Loire á Vélo (razem 1300 km). 
Nawigacja: Naviki, ale tylko czasem była potrzebna, trasy są świetnie oznaczone. 
Noclegi: campingi ~10-20 euro za noc. We Francji nocowanie na dziko nie jest zabronione, tylko tolerowane. Więcej we wpisie Nocowanie na dziko we Francji 
Posiłki: déjeuner w lokalnych restauracjach, cena za menu du jour składające się z entré i dania głównego lub dania głównego i deseru ~13-20 euro
Porady dotyczące posiłków, campingów i ogólnie wypraw we Francji  http://mojevelo.blogspot.com/2020/05/francja-to-nasz-ukochany-rowerowy-kraj.html
Rowery: dwa rowery crossowe Scot z 28 calowymi oponami 
Sakwy: Crosso przód, tył i worek. 
Przejazd: Toures - Caen pociągiem TER 
Rezerwacja pociągów przez aplikację (choć raczej polecamy zakup na dworcu)  https://www.omio.com/
trasa rowerowa Velofrancette  https://www.lavelofrancette.com/itineraire


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

La Voie Bleue z Nancy do Lyonu, czyli „W stronę słońca”

Okropnie zimny lipiec 2023 roku zmusza nas do zmiany planów i porzucenia planów zdobycia Ardenów. Od dwóch tygodni nieustannie sprawdzamy prognozy pogody i staramy się ustalić trasę wyprawy, która omijałaby ogromne niże z deszczem i chłodem pędzące od Atlantyku przez Europę. Ostateczną decyzję podejmujemy już będąc w Nancy. Nie chce nam się tak marznąć i moknąć, Ardeny będą musiały jednak poczekać. Decydujemy się na jazdę na południe, w stronę słońca czyli trasą rowerową La Voie Bleue, biegnącą od granicy z Luksemburgiem do Lyonu wzdłuż doliny Mozeli, kanału Wogezów i doliny Saony, przez prawie 700 km. Jej pierwsze 100 kilometrów zrobiliśmy już podczas wyprawy Normandia, Belgia, Luksemburg czyli „Jeszcze dalej niż na północ”  i nie będziemy się powtarzać. S tartujemy z bardzo przyjaznego rowerzystom hotelu B&B, gdzie na strzeżonym i darmowym parkingu zostawiamy samochód.  Samo Nancy zaskakuje nas swoją historią związaną z wygnanym z Polski królem Stanisławem Leszczyńskim. Wygnaniec

Prowincja, czyli miejsca, których nie możecie przegapić.

Czego nie można przegapić będąc na wyprawie we Francji? Może być dla wielu zaskoczeniem, ale wcale nie chodzi o wieżę Eiffela, piramidę w Louvre, czy Mona Lisę. Miejsca, do których absolutnie trzeba zaglądnąć, nawet jeśli zboczy się trochę ze swojej trasy, w których koniecznie należy się zatrzymać na mały aperitif, digestif, obiad lub po prostu kawę, to miasteczka z marką Pètit Cités de Caractère ®,  (Male miasteczka z charakterem) oraz wsie z marką Les Plus Beux Villages de France ®  (Najpiękniejsze francuskie wsie). Odwiedzając Pètit Cités de Caractère zawsze czujemy się jakby maszyna czasu przeniosła nas setki lat w przeszłość, do czasów ich największej świetności. Bo marka Pètit Cités de Caractère jest projektem, w którym biorą udział miasteczka będące niegdyś centrami administracyjnymi, politycznymi, religijnymi, handlowymi, czy wojskowymi. Po rewolucji administracyjnej i przemysłowej we Francji ich znaczenie upadło i zaczęły się wyludniać, ale ich architektura wciąż świadczy o ic

Wiślana Trasa Rowerowa czyli „Polskie Drogi”

Zawsze marzyło nam się rozpoczęcie wyprawy za progiem domu. Bo jednak przejazd z rowerami do trasy położonej we Francji i powrót zajmowały nam co roku 3-4 dni. Zmarnowanych dni, wyciętych z niedługiego w końcu urlopu, które mijały na wielogodzinnym połykaniu kolejnych kilometrów autostrad. Tym razem trochę Covid, a trochę zimna i wietrzna pogoda zapowiadana na lato 2021 dla północnej Francji zmusiły nas do realizacji tego marzenia. Ogromnie żal nam było francuskich smaczków, krajobrazów, restauracyjek i pogawędek z lokalsami, ale możliwość naciśnięcia na pedały jeszcze tego samego dnia kiedy zakończyliśmy pracę, wynagrodziła nam ten żal wielokrotnie.  Wiślana Trasa Rowerowa, na którą się zdecydowaliśmy, jednocześnie pociągała i odpychała nas już od dłuższego czasu. Odpychała głównie z tego powodu, iż trasa ta nie jest w całości zrealizowana i nie wiadomo było czego się po drodze będzie można spodziewać.  Zaplanowanie 950 kilometrowej trasy po WTR od Krakowa, gdzie mieszkamy, do Gdańska